Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 17:13, 13 Mar 2017    Temat postu: watek:)

Powoli i jak najciszej otworzyla je i zajrzala do srodka...

...i zobaczyla, ze Eve stoi pod sciana, a Miranda trzyma jej noz przy gardle. Poznala ja najpierw po siniakach i sladach ugryzienia na szyi, a potem, kiedy dziewczyna obrocila glowe w jej strone, po wyblaklych blekitnych oczach.

-Nie - powiedziala Miranda. - Musze to zrobic. Charles mowi, ze musze. Zeby przestac miec te wizje. Claire, ja chce, zeby one sie skonczyly. Rozumiesz mnie, prawda?

-Pusc ja Mirando, dobrze? Prosze cie. - Claire weszla do pokoju. Z dolu slyszala odglosy walki. Shane i Michael mieli pelne rece roboty. - Przeciez nie chcesz skrzywdzic Eve. To twoja przyjaciolka.

-Juz nie dam rady - jeknela Miranda. - Tylu ludzi umiera, a ja nic nie moge zrobic. Charles powiedzial, ze to sie skonczy. Tylko musze najpierw...

-Co? Zabic Eve? Naprawde, nie rob tego... Przeciez nie chcesz... Nie chcesz tego zrobic... - Spanikowana wzrokiem poszukala pomocy u Eve. Jedno bylo pewne: Eve nie zbielala tak od makijazu.

-Tak - szepnela Eve. - Jestem twoja przyjaciolka, Mir. Wiesz o tym. Miranda pokrecila glowa, az jej ciemne wlosy zafalowaly. Noz drzal przy gardle Eve. Zamknela oczy i wyszeptala cos, co brzmialo jak "Charles", a kiedy je otworzyla, miala juz inna mine. Zdecydowana. Skupiona.

Ona cos zrobi. Musze... Claire nie miala czasu zastanawiac sie, co musi. Po prostu ruszyla sie, bo Eve tez sie poruszyla, podbila lokiec dziewczyny reka. Na sekunde noz oddalil sie od szyi Eve. Claire zlapala Mirande za wlosy i szarpnela mocno, odciagajac od Eve. Miranda wrzasnela i zaczela na oslep wymachiwac nozem. Skaleczyla Eve w uniesiona reke. Claire sapnela i cofnela sie, nadal szarpiac Mirande za wlosy i starajac sie trzymac poza zasiegiem noza.

Miranda machnela nozem i odciela wlosy, za ktore trzymala ja Claire, o pare centymetrow od palcow dziewczyny. O, nie...

Miranda zaatakowala ja, noz trzymajac przed soba, a Claire wpadla na czarna szafke obok lozka, przewrocila sie na czarna atlasowa narzute i zobaczyla, ze ostrze sie do niej zbliza.

-Hej! - wrzasnela Eve, szarpnela Mirande do siebie i moc no uderzyla ja w twarz. Dwa razy. Kiedy Miranda vacu warszawa
sprobowala dzgnac j a nozem, odbila jej reke tak, ze dziewczyna uderzyla nia w sciane, a potem wykrecila jej nadgarstek, piesc Mirandy otworzyla sie i noz wypadl z niej.

Miranda sie rozplakala. To byl rozpaczliwy, pozbawiony nadziei placz i gdyby Claire nie byla jednoczesnie tak wsciekla i tak przerazona, moze i zrobiloby sie jej troche dziewczyny zal.

-Nie. Nie. Ja juz nie chce tego ogladac. Nie chce... On po wiedzial, ze moze tak zrobic, zeby to sie skonczylo...

Eve zlapala j a za reke, otworzyla szafe i wepchnela Mirande do srodka, a potem zablokowala drzwi krzeslem, zeby nie mogla sie wydostac. Byla wsciekla i naprawde ranna. Krew z jej ramienia plamila wszystko - nie tryskala z rany, ale plynela z niej dosc manicure kabaty
obficie. Claire zlapala lezacy na komodzie czarny recznik i tym improwizowanym bandazem owinela rane. Eve zamrugala, jakby zupelnie zapomniala o rece, i przytrzymala recznik.

-Moze byla pod jego wplywem. Tak j akty, kiedy... Moze jednak madrzej byloby nie poruszac tego tematu, po myslala Claire.

-Dlatego ja uderzylam - powiedziala Eve. -

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group